środa, 25 września 2013

Tajemnice przeszłości 4 cz. 1

   - Nie! No co ty Damien? Ja i Ren mielibyśmy być razem?! Tylko się przyjaźnimy!
Nie wiem dlaczego, ale poczułem się dziwnie przez słowa Heatha. Damien spojrzał na mnie z kpiącym wyrazem twarzy.
   - Jak tak to sorry. Pasujecie do siebie. Znaczy no.... Gdyby Ren był Renią :D.
Chłopcy rozmawiali ze sobą jeszcze trochę, głównie o koszykówce i zbliżających się zawodach.
   - Idziemy do parku! - wypalił nagle Heath wyrywając mnie z zadumy.
Poszedłem uregulować rachunek i wyszliśmy. Szliśmy już dobre 30 minut, a ja już nie mogłem.
   - Usiądziemy? - jęknąłem. - Nogi mi wysiadają.
   - Noś jeszcze wyższe buty - zaśmiał się mój przyjaciel, ale wskazał pobliską ławkę.
Lubię te buty. Adidasy za kostkę z wbudowanym niezbyt dużym koturnem, ale chodzenie w nich jest trochę męczące. 
Damien zaproponował papierosa, ale pokiwałem przecząco głową. Starałem nie odzywać się w obecności tego dupka. Działa mi na nerwy.
Zaczynałem się strasznie nudzić, bo oni sobie nawijają, a co ja mam robić?! Podniosłem się z ławki i poprawiłem torbę.
   - Wiecie ja się już będę zbierać, muszę ćwiczyć piosenkę na jutro. To pa. Do zobaczenia jutro. A Heath! Zajdziesz po mnie jutro trochę szybciej? Muszę odprowadzić Amandę do szkoły.
   - Jasne. Pa Księżniczko - poczochrał moje włosy, a ja prychnąłem na niego jak kot.

Do domu wcale się nie śpieszyłem. Lubię spacery. Kiedy ja szedłem powoli, nigdzie się ni spiesząc mijali mnie zaganiani ludzi rzucając mi tylko czasami obojętne spojrzenia. Po wejściu do domu i ściągnięciu butów chciałem krzyknąć, że wróciłem, ale usłyszałem podniesione głosy rodziców. Tak w ogóle co oni robią tak wcześnie w domu? Tata jest chirurgiem, a mama prawniczką i zazwyczaj w domu są bardzo późno. Krzyki stawały się coraz głośniejsze.
   - James nie krzycz na mnie! To jeszcze nie czas!
   - Nie czas?! A kiedy według ciebie będzie czas?! Właśnie teraz Ren się nas o to pyta! Ma 15 lat i jest wystarczająco dorosły, aby wiedzieć wszystko o swojej adopcji.
   - Ja go nie chcę stracić! To tylko 1 pytanie o biologicznych rodziców. Kiedy będzie miał 18 lat powiem mu wszystko, pokaże moje pamiętniki, dokumenty i zdjęcia. on jest jeszcze dzieckiem, ma się uczyć i spotykać z przyjaciółmi.
   - Skarbie, ale on powinien wiedzieć już teraz. 
   - Kochamy go, jest naszym synem. Nie ja go urodziłam, ale to ja jestem jego matką! Obiecaj mi James, że bez mojej zgody nic nie powiesz Renowi.
   - Obiecuję Kochanie. Zrobimy tak jak chcesz. Ja się zbieram, bo mam zaraz dyżur w szpitalu.

Po cichu wszedłem do swojego pokoju i wyjąłem zdjęcie chłopczyka. Długo je oglądałem. Jest może 30% szans na to, że to ja. Zacząłem się zastanawiać gdzie mogą być te zapiski mamy. Prawdopodobnie w gabinecie lub na strychu, ale wszystko jest zamknięte na klucz. 
Jestem raczej "grzecznym dzieckiem" a rosła we mnie wściekłość. Dlaczego oni nie chcą mi nic powiedzieć?!

****
Na długiej przerwie znów poszliśmy pod stare drzewo do parku należącego do szkoły. Lauren jak zawsze zaczytana była w książkach. To trochę straszne, bo ostatnio prawie się nie odzywa, a w gimnazjum buzia jej się nie zamykała.
Musiałem usiąść Heathowi na kolanach, bo nie było żadnej ławki, a ja założyłem białe rurki i wolę nie mieć ich w kolorze trawy. 
   - Heath nie żryj mojej kanapki!
   - Bądźcie cicho! - upomniała nas różowo- włosa ucząca się na lekcję  j. francuskiego.
   - Dobrze Lauren, już ci nie przeszkadzamy - chcąc uciszyć tego żarłoka wepchnąłem mu w usta resztę mojego śniadania.   
-Wiecie co? Już wiem skąd dowiemy się czy jestem zaginionym chłopcem ze zdjęcia...- powiedziałem niepewnie. 
-Ren, nie chcę nic mówić, ale to trochę głupie. Po co ktoś miałby  Cię porywać i adoptować w innym kraju, zwłaszcza twoi rodzice. To najporzadniejsi ludzie jakich znam - przystopowała mnie Lauren.

Przepraszam, na więcej po prostu nie mam czasu.

środa, 18 września 2013

Witajcie^^

Pewnie mieliście nadzieję, że już nie żyję, ale zasmucę Was. Jestem i będę kontynuowała opowiadanie :D Życie po prostu mi się skomplikowało. 
O rozdział postaram się naprawdę niedługo :)