środa, 3 lipca 2013

Tajemnice przeszłości 3



Postanowiłem, że ten dzień będzie normalny. Bez gadania o mojej adopcji itp. W końcu dopiero zaczął się rok szkolny.
Staliśmy za szkołą. Heath palił, a ja obserwowałem, albo miziające się pary, albo nałogowych palaczy.
   - Musisz to robić? - spytałem. Nie cierpię kiedy pali to świństwo. 
   - Nie, ale lubię - brązowowłosy uśmiechnął się do mnie. 
   - Och! Jesteś okropny. Chodź bo zaraz zacznie się lekcja.

To pierwszy tydzień w tej szkole, a właściwie 3 dzień. Dziwię się, że jeszcze nikt mnie nie zaczepił. No może prócz salw śmiechu na korytarzu kiedy przechodzę. Już myślałem, że będzie normalnie... 
Szliśmy pod salę gimnastyczną. Pierwszy wf. 
   - Heath! - usłyszeliśmy zza pleców. Zapewne ktoś nowo poznany z drużyny koszykarskiej.
   - Hej Damien. 
   - Nie przedstawisz nas? - skinął na mnie głową. Przyszedł z 2 innymi chłopakami, którzy trzymali się nieco za nim.
Już mi się ten chłopak nie podoba. Czarne włosy, kpiący uśmieszek i stalowo szare oczy. Do tego ten wzrost. Gigant! Jest wyższy nawet od Heatha więc jestem prawie pewny, że należy do drużyny koszykarskiej.
   - A no tak. Damien  to jest mój przyjaciel Ren, Ren to jest przewodniczący drużyny - Damien. Tamci to Nicolas i Ben.
Posłałem im wymuszony uśmiech.
   - Miło mi cię poznać, Ren.
   - Taaa...- nie będę uprzejmy dla ludzi których nie znam ( i nie chcę poznać).
   - Mogę cię o coś spytać? - wypalił nagle lider. 
   - Jasne.
   - Ile ty masz wzrostu, co?
   - Nie twoja sprawa - fuknąłem.
   - No powiedz. Metr pięćdziesiąt? - ledwo powstrzymywał wybuch śmiechu.
   - Damien przestań - upomniał go mój przyjaciel.
   - Co? Zgadłem?
Zaczął się śmiać, a dwójka jego towarzyszy zrobiła to samo.
   - Pierdol się! - warknąłem idąc w stronę szatni.
Byłem zły na tego dupka. Co on sobie myśli?! Mam 166 cm wzrostu! 
Kiedy Heath też był przebrany ruszyliśmy na salę, ale nauczyciela jeszcze nie było. Niestety lekcje mieliśmy z klasą Damien'a - 2d.
   - Hej Ren - podszedł do mnie...jak mu tam było? Ben.
   - Czego?!
   - Damien chciałby ci coś powiedzieć.
Lider podszedł do mnie z poważną miną.
   - Ren, ja... -wziął głęboki wdech. - Ja... Hahaha! No nie mogę! Weź urośnij! - wybuchnął śmiechem, a we mnie, aż się zagotowało.
   - Skończyłeś? Pośmiałeś się i starczy, a teraz daj już mu spokój - Heath złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę ustawiającego się szeregu.
Po rozgrzewce usiadłem pod ścianą, nie lubię gier zespołowych, a do tego dzisiejszą lekcję mamy z większością członków drużyny koszykarskiej.
   - Reni chodź z nami pograć. Będzie fajnie, to tylko siatkówka.
Łatwo mówić jak ma się ponad metr osiemdziesiąt...
   - Heath naprawdę nie mam ochoty... boli mnie brzuch - skłamałem.
   - Ale w każdej chwili możesz dołączyć do nas, ok?
   - Jasne. Heath, mam do ciebie prośbę. Nie odzywaj się w moim imieniu do Damien'a ani mnie nie broń, ok?
   - No niech ci będzie Księżniczko...
Uśmiechnąłem się i  zacząłem obserwować uczniów. Tylko ja tak bardzo się wyróżniałem. Praktycznie wszyscy byli przeciętni...
Myślałem, że zanudzę się na śmierć, ale w końcu nauczyciel wypowiedział te 4 upragnione słowa:
   - Koniec lekcji! Do szatni.
Stałem odwrócony przodem do ściany i zakładałem koszulkę, ale czułem na sobie czyjeś spojrzenie. 
   - Chyba już wiem co kupię ci na urodziny- znowu usłyszałem ten kpiący głos. 
Nie rozumiejąc spojrzałem na Damien'a.
   -Co powiesz na szpilki?
Nie no! Nie dam się takiemu idiocie poniżać.
   - A co myślisz, że mam ładne nogi? - spytałem niewinnym głosikiem i przechyliłem lekko głowę.- Będę wyglądał seksownie w szpilkach - mówiąc to zacząłem prowokacyjnie kręcić biodrami. - Lubię czerwone...ale wiesz urodziny mam dopiero za 2 miesiące, no cóż muszę czekać na prezent.
Posłałem mu buziaka. W szatni panowała kompletna cisza.

Zaśmiałem się i wyszedłem zostawiając wszystkich w osłupieniu. No co trzeba się odgryźć. 
Reszt lekcji minęła nawet spokojnie. Na długiej przerwie z Lauren i Heathem poszliśmy w miejsce, które znaleźliśmy wczoraj. Usiadłem na trawie opierając się o pień wielkiego drzewa, różowo-włosa usiadła po turecku naprzeciw mnie, a ten wielkolud położył się z głową na moich udach.
   - Nie za wygodnie??
   - Nie, w sam raz tylko jedzenia brakuje. Znowu zapomniałem śniadania - uśmiechnął się do mnie i przymknął oczy.
Jestem tak dobroduszny, że kupiłem dla niego bułkę, bo wiedziałem, że z jego pamięcią to by umarł z głodu...
   - Proszę.
Jego oczy rozświetlił blask. Wyszczerzył do mnie bielutkie zęby przyjmując jedzenie.
   - Dzięki jesteś wspaniały.
   -  No wiem. Co się stało Lauren, że nic nie mówisz?
   - Nic po prostu jestem zmęczona... Zastanawiam się nad zapisaniem do drużyny piłkarskiej.
   - To świetnie. Dlaczego nie?
   - Zapomnij. W pierwszej połowie meczu cię staranują, maluszku.
   - Heath przestań!
   - Ty debilu! 
Lauren zaczęła go okładać, a on tylko rechotał jak jakiś żabol.
   - Moje nogi cierpią! Lauren przez ciebie wbija mi się jego głowa!
   - Chyba mi wbijają się twoje kościste nogi, co?!
   - Ale macie problemy - dziewczyna wyciągnęła książkę nie chcąc nas słuchać.
   - Nie są kościste! Ważę aż 55 kilogramów! - oburzyłem się. - Spadaj - zrzuciłem z siebie jego głowę.
   - Księżniczko żartowałem. Masz wspaniałe nogi, ładniejsze od Nany.
   - Wybaczam ci - odrzuciłem grzywkę - wspaniały ze mnie król.
   - Chyba królowa.
Tyn razem oberwał po łbie ode mnie, ale nie przejął się tym.
   - Co za romantyczna scenka, tylko ten krasnal nie pasuje - usłyszeliśmy kpiący głos.   
Jak ja się cieszę, że Lauren zaczytała się w tej swojej książce i nie usłyszała słów Damien'a na swój temat. 
   - Tak, wiesz Damien lubię romantyczne klimaty - posłałem mu wredny uśmiech.
   - Przyszedłem poinformować cię Heath, że przez tydzień nie będziemy mieć treningów.
   - Co się stało? 
   - Trener jest chory, a żaden inny nauczyciel nas nie przejmie na ten czas i robimy przerwę.
   - No super, dopiero dostałem się do drużyny i już nie będzie treningów.
   - Cóż, tak bywa...
Spojrzał się na mnie i zaczął odchodzić w stronę przeciwną od tej z której przyszedł.
   - Ej Damien! Gdzie idziesz? Jeszcze 2 lekcje - zapytał nadal leżący czarnowłosy.
   - Robię sobie wole. To tylko 2 lekcje. Idziecie? - pytanie skierował do nas wszystkich, ale lampił się tylko na mnie.
   - Zostajemy czy nie Księżniczko??
   - W sumie możemy pójść...
   - A ty Lauren idziesz? Lauren! - szturchnął ją i dopiero wtedy podniosła wzrok.
   - Idziesz z nami z lekcji?
   - Nie, nie mogę jeszcze fizyka i chemia,a potem zapisy do drużyny...
   - To my idziemy - zrzuciłem głowę Heatha  i pocałowałem dziewczynę w policzek. - Koniecznie napisz jak ci poszło. Będę trzymał kciuki. 
   - Mam nadzieję, że się dostane... - uśmiechnęła się życzliwie  
i pomachała nam idąc w stronę szkoły (czyt. więzienia).
Damien nie dogryzał mi już tak bardzo. Poszliśmy do kawiarni. Kiedy dostaliśmy nasze zamówienie leniwie piłem przez słomkę mleko nie bardzo słuchając rozmowy chłopaków.  Myślałem, że się zachłysnę słysząc słowa Damien'a.
   - Wy jesteście parą, prawda?
   - Kto?
   - No ty i Ren...
Zamurowało mnie.


Na razie tyle, bo moja wena ma wakacje :))

6 komentarzy:

  1. Przerwałaś w takim momencie! Ciekawa jestem co odpowiedzą :).
    Damien jest dziwny. Najpierw wyzywa rena, a później idą do kawiarni.
    Nie podejrzewałam Rena o takie zachowanie. Kręcenie bioderkami i tak dalej :D
    Pisz ty zły człowieku kolejny rozdział!!!
    Yoo^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej tutaj Carrie D, która z przyczyn osobistych musiała zablokować tamtego bloga. Byłaś jego obserwatorką więc informuję Cię, że powstał mój nowy blog o innej nazwie. Mam nadzieję, że nie stracę twojej osoby, jako stałej czytelniczki. Zapraszam do obserwowania nowego bloga . Jeśli zaobserwujesz, powiadom mnie o tym, a na pewno się odwdzięcze z tego konta.
    XOXO Karla
    karladreamsworld.blogspot.com

    Uwielbiam twoje opowiadanie. *.*
    Zawsze jak je czytam odrywam sie od rzeczywistości. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że pomimo letnich dni Twoja wena nie będzie miała zbyt długo tych wakacji :D. Strasznie się wciągnęłam i już zdążyłam pokochać głównego bohatera, a to dopiero początek. Czekam na szybki dalszy ciąg :).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń